piątek, 8 maja 2009


Tak leniwie pokazuję...
znów wylądowałam chora. Jak Boga kocham co ze soba muszę zrobić. Wykorzystałam ten czas na zrobienie porządków na komputerze, a i owszem bo bałagan miałam potworniasty ;). Ach! i natknęłam się na Kigowe kwiatuchy i zakochałam się w nich. Będzie losowanie i nie ukrywam że marzeniem moim jest trzeciego zielonego dorwać... sami zobaczcie te kolorowe cudeńka TU ;)

wtorek, 28 kwietnia 2009

Niespodziewanie i zupełnie przypadkowo osunęłam się w cień historii i wspomnień. Kurcze... dlaczego tak nieśwadomie w ciągu roku pewne więzi potrafią się zestarzeć ... hm.

czwartek, 23 kwietnia 2009

Je suis...




Zaczęłam kurs francuskiego. Taki porządny i oficjalny rozpocznę oczywiście od września/października. Tak wzięło mnie ostatnio, nie pardon. Co ja bredzę, nie ostatnio, zdecydowanie nie ostatnio ;). Tak na serio to coraz częściej zaczęłam zastanawiać się nad wyjazdem do Francji, temat wałkowany już od x czasu w mojej rodzinie. Skończę te paskudne budownictwo ( mam nadzieję, że stopniem inżyniera, aczkolwiek coraz częściej zaczynam się zastanawiać czy na pewno... ) I zrobię licencjat z socjologii na Sorbonie ( marzenia ściętej głowy, co ? ;) ). Myślę o tym coraz częściej i bardziej poważnie. W końcu obecne studia kończę tylko dlatego, że nie miałam pomysłu na zycie i poszłam na to, co wszyscy w mojej rodzinie. Teraz chyba poprostu dojrzałam, zakręciłam się, popoznawałam ludzi specem od PR chcę być ! a nie siedzieć w tych papierzyskach na politechnice pod okiem całej " rodzinnej tradycji ". Błech. Socjologia dla mnie jak znalazł. No alem żem się oczyściła publicznie, czy to tak wypada chociaż ? ;). W każdym bądź razie kolejna poważna rozmowa w domu skłoniła mnie do powyższych refleksji. Amen chciałoby się rzec.
pomęczę was jeszcze jednym ostatnim moim bzikiem ( oh, po francusku, cóż za niespodzianka xD)

poniedziałek, 20 kwietnia 2009

in Sturbuck's cup




Wzięło mi się na wspominki, na rozpamiętywanie, na melancholię. Do ludzi muszę wyjść, nawet zająć się tymi okropnymi papierzyskami w pracowni (któreż urosły do miary Mounteverestu), byleby sama nie siedzieć. Tak strasznie źle i smutno, gdy zaczyna się myśleć...
Dla zabijania nudy ( odkurzacza nie ruszę oczywiście ) już nawet sobie zaczęłam oglądać wszystkie poczwórne skoki w historii łyżwiarstwa. Dobrze ze mną nie jest ;).
Popadam ze skrajności w skrajność z sekundy na sekundę, o ile wiadomo o co chodzi, ale no cóż, stan taki, ze nawet na reklamie tymbarka się popłakać mogłam.Chaos moim życiem zawładnął i chaos w poście mam, od czasu do czasu trza!
Tak mniej chaotycznie, a bardziej z serducha, od dwóch dni wałkuję ta piosenkę i już nawet odzwyczaiłam się płakać przy początku i przy " rozbieraniu ze swetrów". Chyba najlepsza wersja... najbardziej wyrazista oczywiście. Jedna z najpierwsiejszych zdaje się...

sobota, 18 kwietnia 2009

rainbow connection




Jestem zła i okropna. Nie zrobiłam

ze soba nic od rana. Haniebne to i dorosłej osobie nie przystoi siedzieć o takiej porze w pizamie, przy komputerze z kubkiem, dawno juz zimnej herbaty... Ale co tam ! chora jestem to mi wolno ! ;) Nieznośnie ostatnio się na pana M-Z uwzięłam, nie wiem, ale on chyba ma to coś, co pozwala mi wyjść z mojej koszmarnie wkurzającej wiosennej depresji ( patrz notka niżej) dzisiaj wałkuję od rana ciagle i ciągle TO, zakochana w tej piosence jestem niemiłościernie.
A wczoraj był finał WTT, oglądałam go z niekłamaną radością, oglądałam jedynego faceta, który niezmiennie od tylu lat wywołuje usmiech na mej twarzy i sprawia, że chcę zacząć skakać jak dzieciak i wrzeszczeć " o tiiiiii !!!!!! " Oj tak, gdy wczoraj oglądałam i gdy uśmiech pojawiał się na mojej twarzy zobaczyłam coś, co sprawiło, ze przestałam być sobą zupełnie. Mianowicie tajemnicza laleczka przedstawiająca mojego ukochanego lyżwiarza. I tutaj jeszcze bardziej poczułam się jak dziecko, bo wlaśnie coś podobnego chcę xD Chcę mieć taką właśnie lalkę ( bądź, jeszcze chetniej, mały jej filcowy odpowiednik, żebym sobie mogła prezesa do kluczy przyczepić i mieć go zawsze ze soba ). Tak, jestem pogięta i taka laleczkę wlaśnie chcę. Zważając na moje dwie lewe łapy zaangażowałam na piekne oczy i skomlenie sztab utalentowanych kobiet i dałam ogłoszenie. Moja rozpaczliwa prośba o TU.

Dobrze, wiec idę umyć się i ubrać jak porządny człowiek.

piątek, 17 kwietnia 2009

Kambak




Wracam, bo coś ze sobą zrobić trza. Choroba mnie dopadła, jak co wiosny, smarkanie krwią przy rodzinnym stole to była moja główna atrakcja tych świąt, a ja biorę ten, czas, który wreszcie jest wolny i " marnuję " na craft. A i owszem. Studia, studiami, praca, pracą.


Tęczowo mi ostatnio bardzo. z jednego, marnego i błachego powodu - depresji wiosennej, że istnieje coś takiego, pewnie dziwi was, istnieje i jest niesamowicie potworne. Wobec tego wokół mnie tylko żywe kolory, a w słuchawkach i głośnikach tylko to, co najbardziej pozytywne.

Kocham tego człowieka, kocham ta piosenkę... depresja wiosenna ? A co to do cholery jest ? ;)