sobota, 18 kwietnia 2009

rainbow connection




Jestem zła i okropna. Nie zrobiłam

ze soba nic od rana. Haniebne to i dorosłej osobie nie przystoi siedzieć o takiej porze w pizamie, przy komputerze z kubkiem, dawno juz zimnej herbaty... Ale co tam ! chora jestem to mi wolno ! ;) Nieznośnie ostatnio się na pana M-Z uwzięłam, nie wiem, ale on chyba ma to coś, co pozwala mi wyjść z mojej koszmarnie wkurzającej wiosennej depresji ( patrz notka niżej) dzisiaj wałkuję od rana ciagle i ciągle TO, zakochana w tej piosence jestem niemiłościernie.
A wczoraj był finał WTT, oglądałam go z niekłamaną radością, oglądałam jedynego faceta, który niezmiennie od tylu lat wywołuje usmiech na mej twarzy i sprawia, że chcę zacząć skakać jak dzieciak i wrzeszczeć " o tiiiiii !!!!!! " Oj tak, gdy wczoraj oglądałam i gdy uśmiech pojawiał się na mojej twarzy zobaczyłam coś, co sprawiło, ze przestałam być sobą zupełnie. Mianowicie tajemnicza laleczka przedstawiająca mojego ukochanego lyżwiarza. I tutaj jeszcze bardziej poczułam się jak dziecko, bo wlaśnie coś podobnego chcę xD Chcę mieć taką właśnie lalkę ( bądź, jeszcze chetniej, mały jej filcowy odpowiednik, żebym sobie mogła prezesa do kluczy przyczepić i mieć go zawsze ze soba ). Tak, jestem pogięta i taka laleczkę wlaśnie chcę. Zważając na moje dwie lewe łapy zaangażowałam na piekne oczy i skomlenie sztab utalentowanych kobiet i dałam ogłoszenie. Moja rozpaczliwa prośba o TU.

Dobrze, wiec idę umyć się i ubrać jak porządny człowiek.

1 komentarz:

Kejt pisze...

Yay!!! Ale to wyplatane coś ładne :) Takie wiosenne, tęczowe, normalnie chce się żyć :)